poniedziałek, 27 stycznia 2014

Za oknem zima a w mojej głowie WIOSNA-LATO 2014

Pragnę się dzisiaj z Wami podzielić tym co mi w duszy gra :D

Nowa kolekcja wiosenno-letnia jest już zaplanowana, projekty są w mojej głowie. Do dotarcia pozostało kilka drobnych szczegółów.


Mała Inspiracja to jednoosobowa mini marka odzieżowa, której założeniem jest stworzenie dzieciom (głównie dziewczynkom) kolorowej krainy, którą będą mogły nosić na sobie! Lubię odważne połączenia i soczyste kolory. Lubię bawić się stylami i wyciągać z nich to co moim zdaniem najfajniejsze. Będzie kolorowo i wzorzyście... zawsze... nie poddam się :D
To jest to co czuję!
Kocham sukienki (jest to także ulubiona część mojej garderoby) i spódnice, stąd też Mała Inspiracja to głównie wielobarwne bardzo dziewczęce modele.

Nie ulegam presji modowej, z resztą jak mam jej ulegać skoro się nią nie interesuję? Nie zobaczycie u mnie na pewno bardzo modnej szarej dresówki, fanów sów też niestety zawiodę, bo nie podbiły mojego serca. Za to obsesyjnie wyszukuję elementów wykończeniowych i dodatków, które spełnią moje oczekiwania i idealnie wtopią się w całość. Potrafię zarwać niejedną noc, aby sprowadzić z USA wymarzone do danego ubranka guziki...
Jeśli Wam się to moje wyobrażenie spodoba to osiągam pełnię szczęścia!!

A teraz konkrety, czyli już sama kolekcja. Mam wielką nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie i będę mogła spokojnie zrealizować wszystkie swoje założenia.
Będzie coś w stylu marynarskim, ale o ciut pin upowym charakterze w bardzo klasycznym aczkolwiek dziewczęcym wydaniu. Znajdzie się także co nieco dla małych fanek klimatów Boho!
Oczywiście nie może zabraknąć cukierkowej i wygodnej kreacji idealnej na letnie spacerki!
Będzie też coś cieplejszego na wiosenne wieczory - połączenie nowoczesności i klasyki, delikatna elegancja i soczyste smaczki!
A dla małych chłopców (ale nie tylko)? Spersonalizowana, amerykańska, ... sami zobaczycie :D

A teraz kilka odsłon tego co zobaczycie w nowej kolekcji!!
Ja już się nie mogę doczekać momentu kiedy tkaniny do mnie dotrą!









W tym roku powrócimy do kilku naszych aktualnych sprawdzonym wzorów! W dalszym ciągu będzie można zamówić sukienkę babeczkową, falbaniastą, a także nową wersję sukienki Kimono!
Wróci też do nas komplet Bolywood i Łowicka Inspiracja.

Z przykrością muszę zawiadomić, że tkanina w wieże Eiffla została wycofana z produkcji :( Mam tej tkaniny już tylko na uszycie jednej sztuki tej sukienki, więc kto pierwszy ten lepszy...

Zapraszam do składania zamówień na www.wzoryikolory.com

czwartek, 2 stycznia 2014

Jak z worka zrobić całkiem fajną sukienkę ?!

Co miesiąc kupuję Burdę, bo warto wiedzieć co w trawie piszczy, a poza tym to zbiór pomysłów, porad, gotowych wykrojów no i jest ładnie wydana.
W listopadowym numerze była propozycja pewnej sukieneczki. Luźny wykrój, kieszonki no i reliefowa tkanina, wydawałoby się, że nie może się nie udać. A później w Siedlcach wpadłam na świetną białą tkaninę i od razu wzięłam się za robotę. Burdowa propozycja wyglądała tak:


























Na wstępie założyłam, że zamiast rozcięcia i ozdobników z przodu będzie widoczny metalowy zamek na plecach, a dekolt z "przy szyi" zmienię na bardziej "łódkowy" (wymyśliłam sobie, że będzie trochę lepszy przy mojej pulchnej szyi). Burdowa rozmiarówka radziła mi uszyć sukienkę w rozmiarze 38! Przełknęłam to jakoś i zaczęłam odrysowywać. Proste formy, proste szwy, poszło gładko i bardzo szybko, ale przymiarki ścięły mnie z nóg! Pierwsza poprawka- zwężanie. Niestety nawet sfastrygowanie jej do rozmiaru 34 też nic nie pomogło... wyglądałam w niej okropnie. Myślę, że określenie wielka słonica będzie tutaj najbardziej poprawne. Moja mama krzywiła się tylko, podbiegała co chwilę i zbierała tkaninę na plecach i z przodu. Eh! To zdecydowanie nie był fason dla mnie.
Trzeba było odpocząć, przespać się z tym i wymyślić jak nie zmarnować tak ładnej tkaniny.

Na szczęście za dwa dni jechaliśmy do Krasnego na kontynuację Świąt. Jak już kiedyś wspominałam Marka mama jest bardzo dobrą i doświadczoną krawcową. Ba! Nawet uczyła krawiectwa, więc czego chcieć więcej :) Profesjonalna pomoc gwarantowana!!

Wiedziałam dwie rzeczy. Ma być dopasowana w talii i biodrach (ale nie na ścisk) i rezygnujemy z kieszonek.
Rozpoczęłyśmy od sprucia wszystkich szwów poza tymi przy ramionach i gotowymi już odszyciami. Kieszenie wylądowały w torbie ze ścinkami. Potem mierzenie: na linii biustu, talia, biodra pierwsze (tuż pod pasem) i drugie (pupa!). Następnie odległość między ramionami a linią biustu (mierzona po piersi), linią biustu a talią, itd... No i zakładki! Przyjęłyśmy, że szerokość zakładek z przodu to będą 3 cm na każdą. Odpowiednią odległość między zakładkami wyznacza się na linii talii (tam gdzie jest największe zagłębienie). Powinny znajdować się równo pod środkami piersi, a wysokość to mniej więcej od pierwszej linii bioder, przez ich największą szerokość w talii do punkt na dole piersi. 
Zaczynamy rysowanie linie boków sukienki. Składamy przód równiutko na pół, odmierzamy od góry ramienia odległość linii biustu i na tej wysokości odkładamy 1/4 szerokości obwodu biustu, potem odmierzamy odległość do talii, na której odkładamy 1/4 obwodu talii + 3 cm (to co zabierze nam zakładka dopasowująca), itd. aż do linii drugich bioder. Gdy już wszystkie te punkty brzegowe zostaną wyznaczone, bierzemy linijkę i łączymy je tak aby linia była jak najbardziej gładka :) Przykładamy tył do przodu i wyznaczamy tą samą linię. Jedynie zakładki z tyłu  będą trochę wyższe, bo o ile z jednej strony sięgają mniej więcej do linii drugich bioder, tak na górze dochodzą praktycznie do łopatek.
Fastrygujemy wszystko i mierzymy!
Sukienka po przymierzeniu powinna być najbardziej wcięta dokładnie na linii talii i odrobinkę luźna na biodrach, bo w innym wypadku będzie się podciągać do góry! Moja sukienka ponieważ jest uszyta z bardzo mięsistej i odrobinkę elastycznej tkaniny, celowo ma luzy tu i ówdzie aby lepiej się układała.
Do kolejnych operacji przydaje się druga osoba, która dokładnie wyznaczy na plecach miejsce wszycia suwaka, chociaż oczywiście można to zrobić też samemu, mierząc wszystko "na płasko".

Zamek na plecach to już zupełnie inna historia! Trochę się naszarpałyśmy, aby go równo wszyć, ładnie wykończyć na dole i żeby się dobrze prezentował. Były kombinacje, próby, błędy, poprawki, aż w końcu zrobiłyśmy sobie symulację na kartce papieru i wtedy już było jasne, jak i gdzie podciąć tkaninę aby wszystko dobrze się poskładało! Oczywiście najłatwiej byłoby pracować na niepozszywanej jeszcze górze sukienki, ale odszycia tak bardzo mi się podobały, że za wszelką cenę robiłam wszystko aby ich już nie pruć... Ciężki suwak i elastyczna tkanina to też niezła zabawa, ale fastrygowanie na płasko, równe wszycie na maszynie a potem bliskie ostębnowanie sprawiły że nic się nie ciągnie i nie marszczy.




Jeśli dopasowanie nie wymaga żadnych poprawek można powalczyć z rękawami! Moja sukienka była "przefasonowywana" w związku z tym wymagała także pogłębienia podkrojów pachy. Rękaw został w wersji pierwotnej, bo spodobało mi się to jak szeroki dół rękawa pasuje do rozszerzającej się ku dołowi kiecce :) Główka rękawa została sfastrygowana i delikatnie przymarszczona, a następnie w takiej właśnie formie wszyta w pachę, dbając o to aby środek rękawa zbiegł się ze szwem na ramieniu.
Dzięki temu że wszywana główka jest przymarszczona rękaw układa się swobodnie i nie krępuje ruchów. Po założeniu powinien on delikatnie nachodzić na pachę.

No i już!! Zostało tylko wykończenie :) Tutaj wybór padł na stębnowanie podwójną igłą, na które zdecydowałam się już przy wykańczaniu odszycia.






I tak oto wielki wór zamieniłyśmy w zgrabną sukieneczkę.

A teraz kilka kompromitujących słit foci :D