poniedziałek, 8 lipca 2013

Agroturystyka

Na długo przed urlopem, wyszedł nam zupełnie nieplanowany iście wakacyjny weekend.

U Bartka na tzw. RANCHO można się poczuć jak w bieszczadzkiej głuszy, tyle, że nie ma górskiej panoramy za oknem... ale za to jest brzeziniak, sarny i lisy spacerujące o świcie po łąkowej rosie, stawy i lasy oraz żadnych sąsiadów w promieniu kilometra! Na dodatek za stodołą jest jeszcze całkiem fajna łąka do ćwiczeń ze skrzydłem :)
Było wszystko!! Kociołek wisiał nad ogniskiem, my rozmawialiśmy, Gosia biegała za swoją starszą kuzynką Hanią, a komary gryzły jak opętane... wszyscy wyglądamy jakbyśmy mieli ospę, a ja muszę przerywać pisanie posta, żeby się podrapać (WSZĘDZIE!!!!). Najbiedniejsza jest Gosieńka, bo przecież nie utłucze na sobie komara, także podana była im na talerzu. Niestety te mutanty przebijają się przez warstwę ubrań i każdego śmierdzącego psikadła.
Już i tak za dużo czasu poświęciłam tym draniom w dzisiejszym poście, więc wróćmy do rzeczy bardziej przyjemnych.
Jedzenie z kociołka było wyborne :) Dziewczynki na maksa wybiegane i w ogóle było bardzo super, ale stała się rzecz wyjątkowa. Byłam w powietrzu :D!! Co prawda jakieś 2 metry nad ziemią, ale czułam się jakby ktoś mnie wystrzelił w kosmos. Andrzejek się uwziął, że mam wreszcie poczuć trochę latania, bo przecież zabawy ze skrzydłem to nie tylko stanie na ziemi.  Poczekał na większy podmuch, skrzydło pięknie stanęło nad głową, odwróciłam się z alpejki do klasyka (dla nie wtajemniczonych odwróciłam się z pozycji "twarzą do skrzydła" do pozycji "plecami do skrzydła"), Andrzejek mocno mnie popchnął i stało się! Wybrało mnie do góry... aż musiał mnie łapać za nogi. Co za emocjie :) Niestety nie mam na to dowodów w postaci zdjęcia, bo Marek nie ma takiego ciśnienia na pstrykanie co ja, ale za to jest 3 świadków :D Bartek to nawet oderwał się od rozmowy telefonicznej, wstał i przyszedł popatrzeć jak wiszę i się drę, zaledwie 2 metry nad ziemią :)
No i najważniejsze: Bartkowy 4-suw poleciał. Andrzejek- najlepszy tester pod słońcem (podobno potrafiłby pojechać na samym diable) wzbił się wysoko nad drzewa na napędzie, który Bartek sam wystukał, wydłubał, wyspawał, wypiłował, wygiął i dużo, dużo innnych i bardziej zaawansowanych "wy..." Powiem Wam, że bardziej obeznani w temacie mówią, że brzmienie tego czterosuwowego silnika jest znacznie piękniejsze od zwykłego jakże pospolitego dwusuwa :D

 Gosia na Dzikim Zachodzie



 Marek ratuje motylka przed niechybną śmiercią z rąk dziewczynek :)



 Hania pilnuje kociołka



Wyważamy Andrzejka



Uskrzydlanie





  Koszenie



 Błoto w sprayu i jazda :D



 Znajdź Andrzejka!!




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz